czwartek, 28 września 2017

Od Shadow cd. Pass - "Canavar Liri"

Od dłuższego czasu dochodziły mnie słuchy że coraz częściej podczas patroli spotykają jakieś inne wilki, z nieznanej watahy. Siedziałam na końcu jaskini, obmyślając kolejne treningi, polowania i resztę ważnych spraw, które miałam załatwić  w najbliższym czasie. Sel i Nyx wrócili  z patrolu zdyszani, nie było ich dłużej niż zwykle.
- Coś się stało? - zapytałam zmartwiona, wypatrując na ich ciele ran lub innych obrażeń. Pokręcili głowami i uspokoili mnie że nic im nie jest.
- Po prostu znaleźliśmy coś, co może Cię zaciekawić. - mruknęła wadera i opisała mi całe zdarzenie. Podobno na "ziemi niczyjej" widzieli wilki, które zmierzały w naszą stronę. Wydałam z siebie ciche warknięcie, nie podobała mi się ta sytuacja.
- Ilu ich było? - zapytałam, odpowiedź mnie zaskoczyła, bo wyglądali na patrol dwóch wilków. Pozwoliłam im odejść i zająć się swoimi sprawami, wróciłam do załatwiania formalności. Nie minęło dużo czasu od patrolu tamtej dwójki, gdy przyszli wcześniej wspomniani goście. Nie podeszłam od razu, zauważyłam że Szary i Warrior rozmawiają z nimi. Basior odpowiadał zdawkowo, Warrior milczała lub odpowiadała równie krótko co szary wilk. Młody powiedział coś do wadery i wstał, kierując kroki w moją stronę, udałam że wciąż coś robię.
- Shad. Ktoś do Ciebie. - burknął. Wstałam, stawiając uszy na sztorc. - Przyjdzie tu, ty zaczekaj. - automatycznie chciałam pójść za nim. Zawróciłam i położyłam się koło Pioruna, który lekko poruszył uszami i przymknął oczy, napawając się ciszą. Wszyscy jak na zawołanie, podnieśli głowy gdy tylko weszła tu nasza podróżniczka, niektórzy spoglądali na nią ze zdenerwowaniem i z ich gardeł wydobywał się cichy warkot,  a inni zaś spoglądali na nią z zaciekawieniem i ciepłem. Wstałam powoli, Piorun powtórzył mój ruch. Obrzuciłam watahę poważnym spojrzeniem, nie chciałam by przysłuchiwali się formalnością. 
- Wszyscy wyjść. - warknęłam. Wilki wstały i wyszły, spoglądając na mnie ze zmartwieniem. Blanka wstała, jak reszta i wyszła powolnym krokiem, z dumnie podniesioną głową. Zapewne teraz sprawdzała czy wszyscy są, oraz znajdowała im jakieś zajęcia. Spojrzałam na Pioruna, który uśmiechał się, ale wciąż był poważny. - Popilnuj dyskretnie tego basiora. Przyjdź za chwilę. - poprosiłam go szeptem, skinął głową i wstał, nie spuszczając wzroku z towarzysza naszej podróżniczki. 
- Nazywam się Pass i jestem Alfą watahy Aurora Iris. - Przedstawiła się i nachyliła, jej amulet na szyi zabłysnął i przykuł mój wzrok. Pasował do bieli.
- Ja jestem Shadow i również jestem przywódczynią tej watahy, nazywa się ona Canavar Liri. - zaczęłam, utrzymując chłodnawy ton, który jednak nie zniechęcał do rozmowy. - Więc z jakiego powodu tu przychodzisz? - Powiedziałam do Pass, wadera przełknęła ślinę ze stresem. 
- Przychodzę tu... - zaczęła i zamilkła, jakby układając sobie w głowie to, co ma powiedzieć. -  ponieważ nie wiedziałam o tej watasze, dopiero od jakiegoś czasu, niektórzy członkowie Aurora Iris zaczęli informować mnie o obcych wilkach. Chciałam więc poznać tą watahę i sądzę że lepiej byś ty również, wiedziała kim jesteśmy. W końcu, myślę że obydwie nie chcemy niepotrzebnych wojen i tym podobnych. - powiedziała szybko, prawie jednym tchem. Uśmiechnęłam się w duchu, skinęłam jednak głową i zastanowiłam się nad jej słowami. Czyli układanka powoli odnajdywała resztę swoich części, Sel i Nyx mówili o nich, podczas wcześniejszych patroli. Nauczyciele donosili o zapachach innych wilków, czyli o wilkach z Aurory. Moje uszy jednak wciąż były postawione na sztorc, dalej skupiałam się na otoczeniu, lecz zastanawiałam się nad wypowiedzią wadery.
-Oczywiście - odrzekłam -niepotrzebne są walki. Przyszłaś więc, by zawrzeć sojusz?
- Chciałam najpierw poznać ciebie, czyli Alfę, a skoro już zostało to wykonane, możemy zawrzeć sojusz. Oczywiście, jeśli również ty się zgadzasz. -odpowiedziała cicho i machnęła nieznacznie ogonem.
- Zgadzam się - odparłam. - Piorun? - zawołałam mojego partnera, który w przeciągu kilkunastu sekund znalazł się koło mnie. Pass przyglądała się nam, zapewne zastanawiając się kim on dla mnie jest.
- Słucham cię? - warknął chłodno, jego wzrok utkwiony był poza terenem jaskini, wciąż przyglądał się towarzyszowi Alfy.
- Idź proszę po Blankę i powiedz jej, by przyniosła... - poprosiłam basiora i spojrzałam na moje ramię, nie było już nacięcia po ostatnim razie. - by przyniosła ostrze i kielich. Tylko szybko.
-Dobrze...- Piorun był czymś zirytowany, popatrzyłam na niego zaintrygowana, nie zawsze się tak zachowywał.
- Dlaczego jesteś zły? Na mnie? - spytałam zdziwiona jego chłodnym obejściem - Coś się stało?
- Tak, stało się... ten basior mnie tak denerwuje... - Spojrzałam na Pioruna  i Pass z zażenowaniem, nie powinien był tego mówić wprost, przy Alfie z którą właśnie zawierałam sojusz.
- Kto? - spytałam zdezorientowana jego wypowiedzią. 
- Ten, co przyszedł z tą waderą - zawarczał, Pass skinęła głową, oboje spojrzeliśmy na białofutrą.
- Uspokoję go. - zadeklarowała i wyszła, kierując swoje kroki w stronę basiora, popchnęła go lekko i zaczęła coś mówić podniesionym głosem. Tamten skulił uszy i przybrał uległą postawę, Pass jeszcze coś do niego powiedziała i wolnym krokiem wróciła, w tym samym czasie Blanka przyniosła potrzebny sprzęt. Piorun wyszedł kilka minut wcześniej, by poprowadzić jakieś polowanie. Miękka, skórzana rączka ostrza oparta była o kielich.  Pass mruknęła cicho i podeszła do mnie, siadając i wbijając spokojny wzrok  w nóż.  
- Nasz sojusz, należy przypieczętować i dopełnić paktem krwi. - powiedziałam poważnie, skierowałam ostrzę na swoje ramię i płynnym ruchem przejechałam ostrą stroną po skórze. Pociekła krew, która szybko skapała do kielicha. Podała nóż Pass, która zrobiła to samo, polizałam ranę. Pass była spokojna, najwidoczniej nie robiła tego pierwszy raz. Jej krew również spłynęła do kielicha i złączyła się z moją. Wstałyśmy i wyszłyśmy z jaskini, wskazałam Blance głową jaskinię, wbiegła do niej i wyniosła kielich z wiadomą zawartością. Piorun, Warrior, Szary i towarzysz Pass już na nas czekali, uśmiechnęłam się ciepło.
- Piorun, Warri, Szary - odezwałam się oficjalnie - Poznajcie Pass. Mamy z sojusz z jej watahą. - powiedziałam, cała trójka uśmiechnęła się do mnie, chociaż Szary wciąż miał chłodny wyraz oczu.
- To ja już pójdę -powiedziała wadera, z którą przed chwilą zawarłam sojusz. - zostawiłam watahę samą, a tak się nie robi. Żegnaj Shadow. - pożegnała się ze mną
- Żegnaj. - odparłam i odprowadzałam ich wzrokiem, z uśmiechem goszczącym na moim pysku. Warri, Piorun i Szary poszli do jaskini ale ja zostałam jeszcze przez chwilę. Dopiero gdy straciłam ich z oczu, ze spokojem mogłam wejść do domu i obrzucić spojrzeniem moją rodzinę. 

wtorek, 26 września 2017

Od Pass cd. Shadow - "Canavar Liri"

Od jakiegoś czasu wilki z mojej watahy, przychodziły do mnie z informację, że gdzieś niedaleko krzątają się wilki i szczeniaki nie należące do Aurory Iris. Po dłuższych namysłach i większej ilości informacji, postanowiłam że zajmę się tą sprawą; w końcu nie znałam tej watahy, więc nie miałam co do niej niczego pewna. Weszłam szybkim krokiem do jaskini, po czym chwyciłam w zęby leżący obok mojego legowiska amulet. Założyłam go i zmierzałam ku wyjściu; oczy członków watahy obecnych w jaskini, skierowane były w moją stronę. Wyszłam z groty, a następnie podeszłam do grupki wilków, stojących pod jednym z zielonych drzew.
-Kovu? -wymówiłam imię pewnego basiora, który po moim słowie wyłonił się z grupy -Musisz pójść ze mną  na "patrol" -powiedziałam cicho i machnęłam ogonem. Basior kiwnął mi twierdząco głową, po czym pożegnawszy się z towarzystwem ruszył za mną szybkim krokiem.
Przystanęłam na chwilę, rozmyślając; Na mojej szyi wisiał amulet, a u boku stał Kovu; jeden z najlepszych wojowników w tej watasze. Jednak... brakowało celu naszej "wyprawy". Zauważyłam przechodzącą obok mnie, najpotrzebniejszą w tym momencie waderę.
-Bryches! -krzyknęłam, a wilczyca spojrzała na mnie -Powiesz mi proszę, gdzie ostatnio widziałaś tego obcego wilka -spytałam z lekkim uśmiechem.
-Niedaleko rzeki, na drugiej połowie naszej łąki -powiedziała Bryches, a jej złote oczy zabłysnęły zmieszaniem -Ten wilk nie był sam... był ze szczeniakiem.
-No to mamy kolejną informację -powiedziałam i podziękowałam waderze -Powiedz proszę Vineco, aby przejęła na chwilę watahę, ponieważ idę na ważny patrol. 
Bryches skinęła głową i ruszyła w stronę jaskini. Ja i Kovu przeszliśmy do biegu, a gdy byliśmy już na łące, moja ostrożność wzrosła. Dopiero w tym momencie przypomniało mi się że druga połowa łąki nie należy do nikogo. Zerknęłam na krzaki, by upewnić się że nikt tam nie stoi, po czym dałam sygnał towarzyszącemu mi basiorowi. Wyprostowałam się, aby coś zobaczyć, jednak nic to nie dało. Na szczęście Kovu zdążył już złapać trop.
-Pass? -powiedział cicho -Jesteśmy blisko, musimy tylko opuścić łąkę.
Skinęłam basiorowi głową, a następnie razem z nim, wyszliśmy z kwietnego pola. Wyjrzałam za krzaki i zobaczyłam jaskinię. Kilka wilków, a obok nich jaskinię; zrozumiałam że nie wiedzieliśmy wszystkiego o naszych terenach i im sąsiednich. 
-Muszę iść do Alfy -powiedziałam do siebie, jak i to basiora- Mam nadzieję że nie zostaną naszymi wrogami...
Ruszyliśmy, aż w końcu opuściliśmy krzaki. Spotkaliśmy się z wieloma spojrzeniami; zdziwionymi, jak i nerwowymi. Po chwili zauważyłam dwa wilk stojące obok jaskini. Postanowiłam że do nich podejdę, co zrobiłam. Stał tam basior i wadera; byli oni młodzi, basior był szary, a wadera szaro-czarna. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym podeszłam do nich.
-Witajcie -powiedziałam łagodnie, a oni spojrzeli się na mnie zdezorientowani -Nazywam się Pass i jestem z watahy Aurora Iris. 
- No super. -warknął basior, nieco zdziwił mnie swoim zachowaniem -Jeszcze jej tu brakowało. Nie wystarczy nam kłopotów Warri? -zapytał stojącej obok wadery, która przewiercała mnie wzrokiem. Utrzymywałam spokój, jednak po chwili z gardła basiora wydobył się cichy warkot. 
-Nie przyszłam tu po to, by wywoływać wojny, czy sprowadzać kłopoty. Chciałam porozmawiać z Alfą -powiedziałam ze spokojem, a basior postawił uszy.
-Tak się składa że my jesteśmy Alfami -powiedziała stojąca obok... Warri, po czym obydwoje wymienili sobie nerwowe spojrzenia.
-Poczekaj tu -warknął basior, po czym wszedł do jaskini, a Warri przyglądała mi się z zaciekawieniem.
Chwilę później basior wrócił i nie spuszczając ze mnie wzroku, dał mi znać, że mam wejść do groty.
Zajrzałam do niej, jednak po chwili cofnęłam się i rozejrzałam wokół siebie; nigdzie nie zobaczyłam Kovu...  -Gdzie on się znowu podział? -powiedziałam zmartwionym szeptem, jednak słysząc za sobą cichy warkot szarego basior, ruszyłam powoli do jaskini. Wchodząc do niej pierwsze co zauważyłam to trzy wilki siedzące najdalej; czarną waderę, u której boku leżała biała oraz szaro-białego basiora leżącego naprzeciwko ich. Usłyszałam za sobą głośny warkot, po którym się obejrzałam i zobaczyłam Kovu. Odwzajemniłam warknięcie, a jego skulone na chwile uszy i cofnięcie się, dały mi znak że skończył swoje. W tym zauważyły mnie wszystkie wilki znajdujące się w jaskini. Powoli zaczęłam podchodzić do leżących najprawdopodobniej Alf. Czułam na sobie nerwowe spojrzenia członków owej watahy, jednak starałam się je ignorować. Gdy byłam blisko Alf, czarna wadera powoli wstała, za nią basior.
-Wszyscy wyjść. -warknęła Alfa, a ja odwróciłam się do Kovu i rozkazałam mu to samo; wyszedł z lekkim powarkiwaniem, zaraz po nim biała wadera. Alfa szepnęła coś do basiora, stojącego obok niej, a on po jej słowach wyszedł nie spuszczając wzroku ze stojącego przed jaskinią Kovu. Obejrzałam się tylko i powoli podchodziłam do Alfy. Mój uśmiech znikł, a na pysku pojawił się wyraz powagi i spokoju. Stałyśmy oko w oko, jednak nikt się nie odezwał. Westchnęłam cicho i odezwałam się.
-Nazywam się Pass i jestem Alfą watahy Aurora Iris. -moje słowa jakby drżały... nie wiedziałam nic, to było takie dziwne uczucie. Przedstawiając się nachyliłam się tak, że mój amulet się zaświecił i zwrócił uwagę Alfy.
-Ja jestem Shadow i również jestem przywódczynią tej watahy, nazywa się ona Canavar Liri. Więc z jakiego powodu tu przychodzisz? -słowa Shadow były tymi, których się obawiałam, jednak musiały nastać.
-Przychodzę tu...-przez chwilę układałam sobie w głowie zdania -ponieważ nie wiedziałam o tej watasze, dopiero od jakiegoś czasu, niektórzy członkowie Aurora Iris zaczęli informować mnie o obcych wilkach. Chciałam więc poznać tą watahę i sądzę że lepiej byś ty również, wiedziała kim jesteśmy. W końcu, myślę że nie obydwie nie chcemy niepotrzebnych wojen i tym podobnych.
Czarna wadera kiwnęła tylko głową, widać było że się zamyśliła, jednak była czuja.
-Oczywiście -rzekła -niepotrzebne są walki. Przyszłaś więc, by zawrzeć sojusz?
-Chciałam najpierw poznać ciebie, czyli Alfę, a skoro już zostało to wykonane, możemy zawrzeć sojusz. Oczywiście, jeśli również ty się zgadzasz. -odpowiedziałam cicho i machnęłam lekko ogonem.
-Zgadzam się -odparła i zawołała imię jakiegoś basiora -Piorun?
Do jaskini wkroczył warczący najprawdopodobniej partner Shadow.
-Słucham cię? -warczał nie spuszczając wzroku z terenem poza jaskinią.
-Idź proszę po Blankę i powiedz jej, by przyniosła... -Shadow spojrzała na swoje ramię -by przyniosła ostrze i kielich. Tylko szybko.
-Dobrze...-Piorun był czymś zirytowany, więc nabierałam podejrzeń. Alfa najwyraźniej również zaintrygowała się zachowaniem partnera.
-Dlaczego jesteś zły? Na mnie? -spytała zdziwiona -Coś się stało?
-Tak, stało się... ten basior mnie tak denerwuje...-Shadow z zażenowaniem spojrzała na mnie, po czym znów na Pioruna.
-Kto? -spytała.
-Ten, co przyszedł z tą waderą -zawarczał, a ja pokiwałam ze zdenerwowaniem głową, "Kovu" -pomyślałam. Tym razem dwa podejrzliwe spojrzenia Alf spotkały się na mnie.
-Uspokoję go -westchnęłam, ale w gardle czułam już kotłujący się warkot -Kovu! -warknęłam wychodząc z jaskini. To co zobaczyłam wytrąciło mnie z równowagi; Kovu warczał na wilki spokojnie spacerujące wokół, a na jego pysku widziałam grymas i złowrogie spojrzenie, skierowane do szarego basiora i wcześniej poznanej Warri. I ten szary basior i Kovu warczeli na siebie, za to Warri stała za basiorem. Podeszłam do mojego wojownika, po czym pchnęłam go, zwracając jego uwagę na mnie.
-Jeśli zaraz się nie uspokoisz, twoje stanowisko spadnie na tropiącego i nigdy więcej nie będziesz patrolować- warknęłam cicho, ale on się uciszył -Siadaj i nie rób zamieszania.
Po uspokojeniu basiora, wróciłam do jaskini, jednak Pioruna już nie było. Zamiast partnera Shadow, w jaskini znajdowała się biała wadera, która jak przypuszczałam, nazywała się Blanka. Po chwili jednak wyszła, a obok Alfy, znajdował się kielich i ostrze z delikatną skórzaną rączką. Mruknęłam cicho i podeszłam do wadery.
-Nasz sojusz, należy przypieczętować i dopełnić paktem krwi -powiedziała dostojnie Shadow i skierowała ostrze na swoje ramię, jednak po chwili, zmieniła cel z prawego na lewe. Alfa zamknęła o czy i gładko nacięła ramię, z którego krew spłynęła prosto do kielicha. Wadera podała mi ostrze i polizała swoją ranę.
Uśmiechnęłam się lekko na chwilę, po czym szybkim ruchem przejechałam ostrzem po lewym ramieniu i nachyliłam się nad kielichem; nie pierwszy raz zawierałam pakt krwi. Uśmiechnęłam się do Alfy i kiwnęłam jej łbem. Zrobiła to samo, po czym wyszłyśmy z jaskini. Shadow widząc Blankę, wskazała jej grotę. Biała wadera wbiegła do niej, a po chwili wyniosła kielich z wiadomą zawartością. Przed jaskinią stał Kovu, Piorun, Warri i ten szary basior.
-Piorun, Warri, Szaraczku -odezwała się Shadow- Poznajcie Pass. Mamy z sojusz z jej watahą.
-To ja już pójdę -powiedziałam i uśmiechnęłam się- zostawiłam watahę samą, a tak się nie robi. Żegnaj Shadow.
-Żegnaj. -odpowiedziała Alfa i rozpoczęła rozmowę z Szaraczkiem i Piorunem.
-Kovu! -warknęłam, a basior ruszył za mną. Opuściliśmy teren Canavar Liri, a po chwili byliśmy na łące. Biegliśmy szybko, ponieważ wolałam nie zostawiać watahy na zbyt długo samej. Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Na szczęście nikt się nie stęsknił.

>Shadow? :3<